Monday, December 2, 2019

Śniło mi się ze jestem okiem , samym okiem bez ciała w grządce bakłażanów. Leżymy tu wszyscy bez wysiłku myślenia , bez zamiaru robienia , przyglądam się światu, grządkom ziemniaków , kopru i szczypiorku, tkwię tu sobie i patrzę, dojrzewam i rosnę bez wysiłku. Jestem wzrokiem samym w sobie. 
Nie znam mojego  imienia, rodziny, ani problemów, obserwuje szczyty gór wygrzewające się w słońcu, odpoczywam

Sunday, May 12, 2019

Francuskie miasteczko w Alpach

Uliczki francuskiego miasteczka były teraz smutne jak ciężki oddech niemowlęcia w gęstej mgle. 
Ich opiekunowie pohukiwali teraz tak głośno ze mimo spowitego mlekiem powietrza ich obecność była odczuwalna bardzo blisko. Tak miało być zawsze-by czuć niepokój- takie tu panowały zasady. 
 Byli srogimi rodzicami pełnymi obojętności na ciężki oddech dziecka, z ich skał biło coś na kształt karcących fal magnetycznych, których częstotliwość spowalniała krew i zamrażała jej mikrocząsteczki.
Jakby parady skalnych dusz tędy przechodziły próbując się ogrzać w słońcu , w stromych ogródkach miedzy dynią, a bakłażanem . To była jedyna szansa by na chwile uzdrowić ich stęsknione ciepła serca. 
Między tymi uliczkami był zamek -suchy, mroczny i przerażony jak przechadzające się tu skalne dusze. 
Pod zamkiem stała ławka, a na niej siedziało mnóstwo ich - zamrożonych tą częstotliwością,stare kobiety, niemowlęta, smutny mędrzec z brodą w górskich butach, kot, który nie potrzebuje imienia, wszyscy na wpół-oddechu i jedna obca dziewczyna przygotowująca się chyba do wylotu w kosmos bo tak dziwnie zwinięta w kłębek, i też już sparaliżowana falami groźnie wychylających się zza mgły ciemnych, skalistych,chłodnych opiekunów.